Wyrusz w urzekającą podróż z Zim-Licious, odmianą konopi głęboko zakorzenioną na pograniczu Republiki Południowej Afryki. Fascynująca historia tej odmiany rozgrywa się na zielonych wzgórzach, rzut kamieniem od budzących podziw Wodospadów Wiktorii. Wodospady nazwane przez XIX-wieczne plemię Kololo „Mosi-oa-Tunya” można przetłumaczyć jako „Dym, który grzmi”, prawdopodobnie zainspirowany potężnymi roślinami rosnącymi w regionie.
Tropikalny klimat, łagodzony wysokością, tworzy środowisko, w którym kwitną nasiona konopi Zim-Licious. Wszechstronne i elastyczne, kwitną wśród bogatej różnorodności gatunkowej, od bawołów, żyraf, zebr, słoni i antylop po hipopotamy, krokodyle, a czasami lwy i lamparty w rzece nad wodospadami. Ptaki, owady, pawiany i małpy zielone wzbogacają faunę, przyczyniając się do niezwykłej różnorodności tej odmiany.
Obszar ten zamieszkuje lud Shona, znany ze swojej muzyki i rzeźb w kamieniu. Zim-Licious zajmuje szczególne miejsce w ich kulturze, a rdzenni starsi prześledzili jego znaczenie ponad 2000 lat wstecz, aż do osadnictwa na płaskowyżu południowoafrykańskim.
Unikalne cechy nasion konopi Zim-Licious są wplecione w legendy przekazywane z pokolenia na pokolenie. Rośliny wytwarzają cienkie, puszyste, jasnozielone pąki z delikatnymi białymi włoskami, osiągające średnio wysoką wysokość. Perfumy stanowią charakterystyczną mieszankę nut ziemistych, mglistych i piżmowych, a smak, niemal kush, zapewnia naprawdę wyjątkowe doznania podniebienia.
Zim-Licious wywołuje mocny i podnoszący na duchu haj, wywołując niekontrolowany chichot i głębokie poczucie dobrego samopoczucia. Jej spożycie wyzwala przypływ endorfin, co jest zgodne ze zwyczajowymi praktykami wielu afrykańskich plemion. Pąki wiesza się w domach na nitkach, młodsze pokolenia preferują fajki, seniorzy natomiast często piją ją jako herbatę.